Adzia jest miłą, radosną dziewczynką, która spędza dużo czasu ze swoimi rodzicami i jest bardzo szczęśliwa. Nagle okazuje się, że rodzice muszą wyjechać na k 109 Likes, 0 Comments - Zuzia (@majty.chan) on Instagram: “A nuż, widelec się uda ;p #pyrkonbilet #pyrkon #fantastycznemiejscespotkań #cokolwiek…” albo: - A nuż, widelec coś wygram; A nuż, widelec zdam egzamin; A nuż, widelec odżyją dawne wspomnienia. Jeśli ktoś tak mówi, to ma nadzieję, że stanie się to, o czym mowa. Zdziwią się Państwo, kiedy zdradzę, że dodanie do frazeologizmu a nuż rzeczownika widelec jest żartem językowym, opartym na identycznym brzmieniu Pan doktor otwarcie przyznaje, że kobiety są zabijane, ich strach ignorowany, bo najważniejsze są płody płody płody. „A nuż się uda dochodować płoda, niech głupi inkubator nie beczy, że może umrzeć”. 20 Jun 2023 13:48:41 // 2K21 NORTHBOII BLENDdonate: https://tipply.pl/u/northboiiwokal: Mata - Papuga ft. Quebonafide, Malik Montanainstrumental: Edward Maya & Vika Jigulina - St Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. - Skończyłem karierę i szukam swojego miejsca w życiu - mówi Paweł Pater, wicemistrz Europy w akrobatyce. - Szansą dla mnie jest cyrk w Montrealu. Paweł robi szpagat, stoi na jednej ręce, bez problemów trzyma na karku drugiego mężczyznę. Ma 26 lat i sukcesów sporo na koncie. Był czwartym na świecie zawodnikiem w dwójkach i czwórkach mężczyzn, wicemistrzem Europy. Sześć razy stawał na najwyższym podium w Polsce. Poza satysfakcją, pucharami, dyplomami i bólem kręgosłupa nie dorobił się w sporcie Oj, przepraszam, raz w Olkuszu za tytuł mistrza Polski garnki dostałem - prostuje. Teraz jako student AWF otrzymuje stypendium. I dorabia w grupie cyrkowo-teatralnej Ocelot. Podobnie Ania Lewandowska, piąta zawodniczka świata i mistrzyni Polski w skokach synchronicznych. Tytuły te zdobyła pięć lat temu. Zaraz potem porzuciła karierę sportową dla kariery w show biznesie. Miała zaledwie 15 lat! - Musiałam pomyśleć o przyszłości - wyjaśnia. - Na akrobatyce nie zarabia się, a żyć z czegoś trzeba. Zaprosili mnie do Ocelota na jeden występ, a ja zostałam do dziś. W międzyczasie zrobiłam cyrkiem była już wszędzie. Ostatnio w Arabii Saudyjskiej. Ale Ocelot to dla Ani niskie progi. - Marzeniem każdego akrobaty są występy w Cirque du Soleil, więc może... - zawiesza głos. I żyje nadzieją, że wyjedzie do Montrealu choćby na kilka lat. A nuż się uda...A nadzieja pojawiła się tydzień temu. Podczas jedynego w Polsce castingu dla byłych mistrzów akrobatyki. Do Zielonej Góry z Montrealu przyleciał Pavel Kotov, który od dwóch lat w Cirque du Soleil zajmuje się wyłapywaniem talentów na całym świecie. Wcześniej sam był akrobatą, mistrzem Rosji i srebrnym medalistą Europy. Ten ostatni tytuł zdobył na zawodach w... Zielonej Górze. Wtedy też zaprzyjaźnił się z Bogusławem Sułkowskim, prezesem Polskiego Związku Akrobatyki Sportowej. To właśnie pan Bogusław poprosił, by były mistrz zainteresował się polskimi zawodnikami. - Akrobaci dość szybko kończą karierę sportową. Wielu z nich nie ma pomysłu na dalsze życie - mówi B. Sułkowski. - Pomyślałem, że trzeba im pomóc. Że mogą robić dalej to, co kochają i jeszcze na tym zarabiać. Poprosiłem Pavla, by zorganizował dla nich całego kraju zjechało kilkunastu byłych sportowców. Zabrakło wśród nich Lubuszan. - Nie wiem dlaczego tak się stało - zastanawia się prezes Sułkowski. - Informację o castingu umieściłem w internecie. Przyjechali ci, którzy Kaszubowski (26 lat, brązowy medalista Europy w dwójkach mieszanych) dotarł z Bydgoszczy. Od 4 lat jest na sportowej "emeryturze". - Takiej okazji przepuścić nie mogłem - cieszy się. - Być w tym cyrku, to wielki prestiż. A nuż się uda...Dla Janusza Ciechowskiego z Elbląga (mistrz Polski w podnoszeniu ciężarów i capoeira) start w castingu to przede wszystkim możliwość sprawdzenia siebie w zupełnie nowej w du Soleil liczy się nie tylko sprawność fizyczna. Tu trzeba być także aktorem. Orlando i Las VegasCasting. Popisy byłych zawodników rejestruje na kamerze Solange Grimard. Pavel uważnie obserwuje każdy ich ruch. - Są nieźli - Mają spore szanse, by zagrać w którymś z naszych widowisk. Będę ich protegował, ale ostateczną decyzję podejmie szefostwo w du Soleil to połączenie cyrku, pantomimy i teatru. Ma stałe sceny w Las Vegas i Orlando, oraz kilka, z którymi objeżdża cały świat. W 12 przedstawieniach występuje ponad tysiąc artystów z 36 krajów: byłych mistrzów sportu, aktorów, muzyków. Krzysztof Brudny (mistrz Europy w czwórkach męskich) grał w du Soleil osiem lat. Z widowiskiem "Saltimbanco" objechał wszystkie kontynenty. - To niesamowite przeżycie - mówi. - I ogromna adrenalina, gdy masz świadomość, że patrzy na ciebie kilka tysięcy do du Soleil próbuje dostać się jego 17-letni syn Sebestian. Przez ostatnie cztery lata podróżował z ojcem. Tak pokochał cyrk, że nie wyobraża sobie, by mógł żyć inaczej. PIS sąduje a nuż sie Duda zrobi wszystko po mysli Pisu. To nie wyglada nadzieja że USA porządnie potrząsną konkretnymi działaniami wobec Pisu , jak wstrzymanie wszelkich zbrojeniowych transakcji , wycofanie wojskowego kontyngentu a nawet wycofanie z Polski ambasady USA> Tylko takie ostre poczynania poskutkują inaczej tak jak powiedział jeden z posłów Pisu,, pomruczą i rozejdzie sie po kościach,, Z Brukselą jak widac Pis się nie liczy a powiedziałbym ze ma w zanadrzu Polexit. 40 lat od czasu skoku przez mur usbeckiej wtyczki idzie na marne. Cofamy się , a tak szło dobrze.. No i jednak wczoraj nie napisalam tej jeszcze jednej notki dotyczacej wyprawy na tobruk. teraz tez nie napisze, bo szczerze mowiac nie chce mi sie pisac wlasnie o tym. A co robie dzisiaj? Mama Wielorybka wyjechala, wiec Wielorybek organizuje impreze z okazji ,,wolnej chaty". Będzie tez jej kuzynka i maja przyjsc jacys kumple tej kuzynki. Czytaam jej rozmowe z nimi. Lecialytexty ,,Dasz mi dupy na imprezie?" i oni mowia ,,żeśmy". Szykuje sie dobra zabawa, nie ma co... Na moje oko bdą to ,,bardzo inteligentne" dresiki. Ubiore sobie koszulke Nirvany,taka dużą, luźno. A co tam, niech wiedza z kim maja do czynienia :) NO i jeszcze trzeba wziasc jakies ciuchy na jutro. Bo mimo, ze ja nie pale, pala inni i ja zawsze śmierdze. Moi rodzice zawsze wyczówaja ten zapach ( smród?) papierosów. kaja przyjdzie, ale nie wie, czy moze u Wery nocować. Mojua mama nie chciaa sie za bardzo zgodzic. Ona uważa, ze za czesto śpie u Wielorybka i jest jej gupio. A Kaja ma przeciez ,,szlaban na 3 miechy", wiec mozliwe, ze nie uda sie nam spedzic kolejnej nocy razem. Ale zawsze trzeba miec jakąs nadziejue. A nóż ( lyżka) sie uda (biodra). 6 lipca, dzień 125. Wpis nr 114 || Najgorszy jest ostatni tydzień kampanii, właściwie ostatnie dwa-trzy dni przed ciszą wyborczą. Jak się coś wtedy medialnie wrzuci na konkurenta, to i nie da rady tego odkręcić, ani sąd się tym nie zdąży zająć. Chociaż jak się patrzy na postanowienie sądu w trybie wyborczym w sprawie skargi na Trzaskowskiego, że zarzucił PiS-owi wzrost o milion bezrobotnych, to właściwie na sądy i tak nie ma co liczyć. Ustawka z ułaskawieniem pedofila miała być moim zdaniem clou negatywnej kampanii przeciwników reelekcji prezydenta Dudy. Gdy patrzę na tę kampanię, to widzę, że jeńców nie bierzemy. To znaczy kandydat Trzaskowski „łączy i godzi” zwaśnioną Polskę, ale zaraz werbalnie atakuje i ośmiesza Dudę, zaś „kinetycznie” jego zwolennicy robią już fizyczne zadymy, głównie próbując rozbić wiece obecnego prezydenta i sprowokować mordobicie. Mamy więc jedną rękę wyciągniętą przed kamerami do zgody, zaś druga trzyma tęgą pałę i jednocześnie z deklaracjami pokoju w wojnie polsko-polskiej wali po łbie Polaków, na znak nowej wersji pojednania rodaków. Mamy już nawet nowy chwyt zapaśniczy „na Nitrasa” (zwanego też „na krechę”), który się chyba nie przyjmie, bo potrzebne są do tego schody. Dobrze, że to się skończy w tym tygodniu, bo moim zdaniem eskaluje za bardzo i może być niewesoło. Taktyka jak taktyka – nazwałem ją „przed nami choćby potop” – i zobaczymy, czy przyniesie skutek. Wiecowym zadymiarzom podoba się to jak błocko świni Jażdżewskiego, ale jak dla mnie agresja zawsze zniechęcała niezdecydowanych, a to o nich idzie teraz batalia. W takim kontekście trzeba widzieć ustawkę „na Dudę” z ułaskawieniem pedofila. Szczególnie emocjonującym się tym tematem przypomnę kilka faktów, bo amok już je poprzesłaniał. Otóż w marcu tego roku prezydent Duda, po przejściu wniosku z pozytywnymi opiniami przez dwa sądy i Prokuratora Generalnego, przychylił się do prośby pedofila (który odsiedział już cały wyrok) o zniesienie zakazu zbliżania się do rodziny, co poparła sama rodzina, łącznie z pełnoletnią już ofiarą aktów pedofilskich ojca. Tyle fakty, a teraz zobaczmy co z tym zrobiły media w czasie kampanii wyborczej. Otóż moim zdaniem to miał być killer kampanii i to nie odpalony w publikacji Faktu, ale wcześniej 2 lipca – na debacie Trzaskowski-Duda w TVN, czyli miałaby to być pułapka na Dudę, któremu by któryś z „niezależnych dziennikarzy” odpalił w tv redofilską bombę w rękach. Taki cios na żywo, przy milionach widzów, tłumaczący się prezydent, który może by i nie pamiętał szczegółów sprawy, to by było coś, z czym dojechalibyśmy do dziś. Stety-niestety Duda się nie nabrał na tę pułapkę, na ustawkę nie przyszedł i moim zdaniem sprawy już nie można było zdetonować w rękach kandydata na reelekta, trzeba więc było odpalić ładunek zdalnie. Odpalił Fakt, dzień po planowanej debacie, ale już przed publikacją wszystkie zaprzyjaźnione media miały newsy i okładkę, wieczorem w przeddzień ukazaniem się dziennika. Czyli z koordynacji ciągu: debata-bomba a nazajutrz rano okładka w „Fakcie”, został tylko „Fakt”. Efekt zaskoczenia diabli wzięli. Poszedł przekaz, który miał pójść po pułapce-debacie: DUDA UŁASKAWIŁ PEDOFILA. I – jak widzę po internecie – wielu się to już wdrukowało. Cios był celny – miał pokazać hipokryzję Dudy niby walczącego o rodzinę oraz odstraszyć od niego chociaż z procencik konserwatywnych wyborców, czyli cios był wymierzony w rdzeń jego elektoratu. Teraz to Duda miał się tłumaczyć i opowiadać, że to nie tak. Ale w wersji pt. „Fakt” Duda miał już trochę czasu na odpowiedź – nie jak w przypadku debaty na żywo -, zaś niemainstreamowe media mogły już odkręcić przekaz prawdziwym kontekstem sprawy. Pozostały więc obierki, którymi przyszło się żywić, czyli przyczynkarskie wątki, że „może jednak coś tam było”. A to, że Duda (niepotrzebnie zresztą) powiedział, że nie było gwałtu, a był, a to, że co to za pomoc PiS dla rodziny jak musiała przyjąć pod dach pedofila, bo miała słabą sytuację materialną, a to, że „ułaskawiony” wciąż figuruje w rejestrze pedofilów. W końcu – skąd my to znamy? np. ze sprawy mordercy Adamowicza – że przestępca jest oczywiście… zwolennikiem PiS-u. I tak w kółko. Nie mniej wielu się przekaz główny i tak wdrukował w zwoje, choć to osoby, które trenowane w akceptacji notorycznego rozmijania się Trzaskowskiego z faktami, nie mają żądnych wątpliwości i i tak przebywają w stanie ciągłego i pełnego zawierzenia. Mnie zaś zasmuca ta przygoda. Pokazuje ona bowiem kompletną hipokryzję strony politycznej przeciwnej Dudzie i poziomu naszej polskiej debaty w ogóle. Przecież to ta strona uważa, że karanie złoczyńców ma aspekt reedukacyjny. Tu mamy tego widoczny przykład, ale ta zasada zostaje zawieszona na okres wyborczej gorączki. Przecież ta strona uważa, że więzień po odbyciu kary jest już człowiekiem jak każdy, bo swoje odsiedział i może zacząć życie od nowa. Tu – znowu – co do zasady tak, ale jak tym można walnąć w Dudę, to nie. I na koniec – nikt z nich nie pomyślał o rodzinie, choć ta wysłała specjalny apel do mediów, żeby już przestały. Przecież oni przeszli przez potworność ataków ojca, koszmar procesu, piekło rodziny z ojcem w ciupie „wiadomo za co”, potem mozół pojednania. I teraz w tę subtelną koronkę budowania życia od nowa wchodzi jak siekiera polityka z brudnymi buciorami. I nie bierze jeńców. Tysiące ludzi grają tą sprawą, piętnują matkę, że nie dopilnowała, że się zgodziła na powrót. Wyobrażacie sobie to dzisiejsze piekło tej rodziny? Zgotowane tym ludziom tylko dlatego, że się Duda nie podoba? A propos – gdzie pan jest, panie Bodnar, Rzeczniku Praw Obywatelskich, tak czuły na los pokrzywdzonych, zwłaszcza przez politykę? I ten „Fakt”, ta okładka. Kiedyś jak już opuściłem RingierAxel Springer’a, jej niemiecko-szwajcarski szef tak mnie wkurzył, że napisałem do niego otwarty list, w którym powiedziałem, że wstydzę się tego, że mam to wydawnictwo w swoim cv. Bo jak sobie stamtąd poszedłem, to się zaczęło – redaktor Lis prowadzący wiece KOD, naczelny Forbes’a instruujący jak zrobić Majdan, czy były redaktor „Faktu” zwolniony w czasie rozmów polityków z Kulczykiem przy ośmiorniczkach, w końcu szef Rady Nadzorczej Ringiera jako dziennikarska hiena roku 2014. Za moich czasów tak nie bywało. Potem już był „Sznur Millera” i teraz ta okładka. Skrajnie manipulacyjna. Okładkowa strona, wielkie zdjęcie prezydenta Dudy i wyimek z wyroku, z którego wynika, że to on molestował dziewczynkę. I jeszcze te tłumaczenia naczelnej, które tylko pogarszają sprawę. Daliście koledzy poważny asumpt do powrotu kwestii repolonizacji mediów. Hienizm i ewidentne granie nie na kasę poprzez skandalizujący marketing (bo przecież na kasie stracicie), ale na uwalenie prezydenta, mam nadzieję, że z powodu Waszych wewnętrznych przekonań. To moja nadzieja, ale myślę, że wielu sądzi, że po raz kolejny daliście się złapać z dymiącym mauserem nad trupem polskiej niezależności dziennikarskiej. Ale do ciszy wyborczej wciąż jeszcze kilka dni. Pewnie gdzieś tam na serwerach leżą jeszcze jakieś haki do odpalenia w ostatniej chwili. Przecież ułaskawienie pedofila czekało na swój dzień na takim serwerze pięć miesięcy, aż dojrzało. Ogłupiałe już do cna tłumy wyborców jednorazowego użytku przyjmą wszystko jako kolejne uzasadnienie, że ich plemię ma rację. Macherzy medialni siedzą sobie nad wykresami badań oraz PowerPoint’em z wersjami przekazu i debatują co tu wypuścić. A reszta ludu wyborczego, jak pisklaki w gnieździe swoich plemion czeka z otwartymi dzióbkami, które łykną wszystko co przyniesie im ich medialna mamusia. Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”. Czytaj też:Kampania AD 2020 czyli "wielkie czasy, mali ludzie" (opozycji)...Czytaj też:Trzaskowski skłamał w trakcie debaty? "To rzecz absolutnie skandaliczna" Źródło: / 6 lipca, dzień 125. Wpis nr 114 zakażeń/zgonów/ozdrowień Najgorszy jest ostatni tydzień kampanii, właściwie ostatnie dwa-trzy dni przed ciszą wyborczą. Jak się coś wtedy medialnie wrzuci na konkurenta, to i nie da rady tego odkręcić, ani sąd się tym nie zdąży zająć. Chociaż jak się patrzy na postanowienie sądu w trybie wyborczym w sprawie skargi na Trzaskowskiego, że zarzucił PiS-owi wzrost o milion bezrobotnych, to właściwie na sądy i tak nie ma co liczyć. Ustawka z ułaskawieniem pedofila miała być moim zdaniem clou negatywnej kampanii przeciwników reelekcji prezydenta Dudy. Gdy patrzę na tę kampanię, to widzę, że jeńców nie bierzemy. To znaczy kandydat Trzaskowski „łączy i godzi” zwaśnioną Polskę, ale zaraz werbalnie atakuje i ośmiesza Dudę, zaś „kinetycznie” jego zwolennicy robią już fizyczne zadymy, głównie próbując rozbić wiece obecnego prezydenta i sprowokować mordobicie. Mamy więc jedną rękę wyciągniętą przed kamerami do zgody, zaś druga trzyma tęgą pałę i jednocześnie z deklaracjami pokoju w wojnie polsko-polskiej wali po łbie Polaków, na znak nowej wersji pojednania rodaków. Mamy już nawet nowy chwyt zapaśniczy „na Nitrasa” (zwanego też „na krechę”), który się chyba nie przyjmie, bo potrzebne są do tego schody. Dobrze, że to się skończy w tym tygodniu, bo moim zdaniem eskaluje za bardzo i może być niewesoło. Taktyka jak taktyka – nazwałem ją „przed nami choćby potop” – i zobaczymy, czy przyniesie skutek. Wiecowym zadymiarzom podoba się to jak błocko świni Jażdżewskiego, ale jak dla mnie agresja zawsze zniechęcała niezdecydowanych, a to o nich idzie teraz batalia. W takim kontekście trzeba widzieć ustawkę „na Dudę” z ułaskawieniem pedofila. Szczególnie emocjonującym się tym tematem przypomnę kilka faktów, bo amok już je poprzesłaniał. Otóż w marcu tego roku prezydent Duda, po przejściu wniosku z pozytywnymi opiniami przez dwa sądy i Prokuratora Generalnego, przychylił się do prośby pedofila (który odsiedział już cały wyrok) o zniesienie zakazu zbliżania się do rodziny, co poparła sama rodzina, łącznie z pełnoletnią już ofiarą aktów pedofilskich ojca. Tyle fakty, a teraz zobaczmy co z tym zrobiły media w czasie kampanii wyborczej. Otóż moim zdaniem to miał być killer kampanii i to nie odpalony w publikacji Faktu, ale wcześniej 2 lipca – na debacie Trzaskowski-Duda w TVN, czyli miałaby to być pułapka na Dudę, któremu by któryś z „niezależnych dziennikarzy” odpalił w tv redofilską bombę w rękach. Taki cios na żywo, przy milionach widzów, tłumaczący się prezydent, który może by i nie pamiętał szczegółów sprawy, to by było coś, z czym dojechalibyśmy do dziś. Stety-niestety Duda się nie nabrał na tę pułapkę, na ustawkę nie przyszedł i moim zdaniem sprawy już nie można było zdetonować w rękach kandydata na reelekta, trzeba więc było odpalić ładunek zdalnie. Odpalił Fakt, dzień po planowanej debacie, ale już przed publikacją wszystkie zaprzyjaźnione media miały newsy i okładkę, wieczorem w przeddzień ukazaniem się dziennika. Czyli z koordynacji ciągu: debata-bomba a nazajutrz rano okładka w „Fakcie”, został tylko „Fakt”. Efekt zaskoczenia diabli wzięli. Poszedł przekaz, który miał pójść po pułapce-debacie: DUDA UŁASKAWIŁ PEDOFILA. I – jak widzę po internecie – wielu się to już wdrukowało. Cios był celny – miał pokazać hipokryzję Dudy niby walczącego o rodzinę oraz odstraszyć od niego chociaż z procencik konserwatywnych wyborców, czyli cios był wymierzony w rdzeń jego elektoratu. Teraz to Duda miał się tłumaczyć i opowiadać, że to nie tak. Ale w wersji pt. „Fakt” Duda miał już trochę czasu na odpowiedź – nie jak w przypadku debaty na żywo -, zaś niemainstreamowe media mogły już odkręcić przekaz prawdziwym kontekstem sprawy. Pozostały więc obierki, którymi przyszło się żywić, czyli przyczynkarskie wątki, że „może jednak coś tam było”. A to, że Duda (niepotrzebnie zresztą) powiedział, że nie było gwałtu, a był, a to, że co to za pomoc PiS dla rodziny jak musiała przyjąć pod dach pedofila, bo miała słabą sytuację materialną, a to, że „ułaskawiony” wciąż figuruje w rejestrze pedofilów. W końcu – skąd my to znamy? np. ze sprawy mordercy Adamowicza – że przestępca jest oczywiście… zwolennikiem PiS-u. I tak w kółko. Nie mniej wielu się przekaz główny i tak wdrukował w zwoje, choć to osoby, które trenowane w akceptacji notorycznego rozmijania się Trzaskowskiego z faktami, nie mają żądnych wątpliwości i i tak przebywają w stanie ciągłego i pełnego zawierzenia. Mnie zaś zasmuca ta przygoda. Pokazuje ona bowiem kompletną hipokryzję strony politycznej przeciwnej Dudzie i poziomu naszej polskiej debaty w ogóle. Przecież to ta strona uważa, że karanie złoczyńców ma aspekt reedukacyjny. Tu mamy tego widoczny przykład, ale ta zasada zostaje zawieszona na okres wyborczej gorączki. Przecież ta strona uważa, że więzień po odbyciu kary jest już człowiekiem jak każdy, bo swoje odsiedział i może zacząć życie od nowa. Tu – znowu – co do zasady tak, ale jak tym można walnąć w Dudę, to nie. I na koniec – nikt z nich nie pomyślał o rodzinie, choć ta wysłała specjalny apel do mediów, żeby już przestały. Przecież oni przeszli przez potworność ataków ojca, koszmar procesu, piekło rodziny z ojcem w ciupie „wiadomo za co”, potem mozół pojednania. I teraz w tę subtelną koronkę budowania życia od nowa wchodzi jak siekiera polityka z brudnymi buciorami. I nie bierze jeńców. Tysiące ludzi grają tą sprawą, piętnują matkę, że nie dopilnowała, że się zgodziła na powrót. Wyobrażacie sobie to dzisiejsze piekło tej rodziny? Zgotowane tym ludziom tylko dlatego, że się Duda nie podoba? A propos – gdzie pan jest, panie Bodnar, Rzeczniku Praw Obywatelskich, tak czuły na los pokrzywdzonych, zwłaszcza przez politykę? I ten „Fakt”, ta okładka. Kiedyś jak już opuściłem RingierAxel Springer’a, jej niemiecko-szwajcarski szef tak mnie wkurzył, że napisałem do niego otwarty list, w którym powiedziałem, że wstydzę się tego, że mam to wydawnictwo w swoim cv. Bo jak sobie stamtąd poszedłem, to się zaczęło – redaktor Lis prowadzący wiece KOD, naczelny Forbes’a instruujący jak zrobić Majdan, czy były redaktor „Faktu” zwolniony w czasie rozmów polityków z Kulczykiem przy ośmiorniczkach, w końcu szef Rady Nadzorczej Ringiera jako dziennikarska hiena roku 2014. Za moich czasów tak nie bywało. Potem już był „Sznur Millera” i teraz ta okładka. Skrajnie manipulacyjna. Okładkowa strona, wielkie zdjęcie prezydenta Dudy i wyimek z wyroku, z którego wynika, że to on molestował dziewczynkę. I jeszcze te tłumaczenia naczelnej, które tylko pogarszają sprawę. Daliście koledzy poważny asumpt do powrotu kwestii repolonizacji mediów. Hienizm i ewidentne granie nie na kasę poprzez skandalizujący marketing (bo przecież na kasie stracicie), ale na uwalenie prezydenta, mam nadzieję, że z powodu Waszych wewnętrznych przekonań. To moja nadzieja, ale myślę, że wielu sądzi, że po raz kolejny daliście się złapać z dymiącym mauserem nad trupem polskiej niezależności dziennikarskiej. Ale do ciszy wyborczej wciąż jeszcze kilka dni. Pewnie gdzieś tam na serwerach leżą jeszcze jakieś haki do odpalenia w ostatniej chwili. Przecież ułaskawienie pedofila czekało na swój dzień na takim serwerze pięć miesięcy, aż dojrzało. Ogłupiałe już do cna tłumy wyborców jednorazowego użytku przyjmą wszystko jako kolejne uzasadnienie, że ich plemię ma rację. Macherzy medialni siedzą sobie nad wykresami badań oraz PowerPoint’em z wersjami przekazu i debatują co tu wypuścić. A reszta ludu wyborczego, jak pisklaki w gnieździe swoich plemion czeka z otwartymi dzióbkami, które łykną wszystko co przyniesie im ich medialna mamusia. Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”. Continue Reading

a nuż się uda